piątek, 3 stycznia 2014

Prolog

"Początki bywają trudne..." ~BouDin


Dawno dawno temu wczoraj. Pięcioletnia staruszka miała wysokiego syna o niskim wzroście. Chłopiec pił sobie banana. Pięcioletnia staruszka zawołała syna na obiad. Dała mu zupę oraz nóż i widelec. Bardzo ciężko się mu ją gryzło. Na deser dostał wodę do zjedzenia i jabłko do wypicia. Gdy chłopiec zajadał wodę i popijał ją jabłkiem. Bananek uciekł ze stołu zeskoczył na drzewo, a z drzewa na chmurę. Poleciał w siną dal na liściu, który urwał z gałęzi wielkiego głazu. Zatrzymał się nad wodą bo zobaczył trzy łódki. Jedna cała drugiej pół a trzeciej nie było. Bananek wsiadł do trzeciej. Leciał nią bardzo długo. Aż zobaczył, że w kamizelce nie ma guzika. Zatrzymał się koło sklepu krawieckiego i poleciał do domu po guzik. Zadowolony ze znalezienia guzika uciekał przed głodnym wysokim chłopcem o niskim wzroście. Chłopiec zjadł banana, a bananek cieszył się z ucieczki przed dziewczynką, która chciała go zjeść. Bananek niestety nie miał pieniędzy na swoje wymarzone auto Ferrari. Wyjął z kieszeni kamizelki pieniądze bo akurat miał przy sobie. W końcu kupił swe auto marzeń czyli Fiat126p. Jechał nim bardzo długo aż zabrakło mu benzyny. Zatrzymał się koło stacji benzynowej i poszedł do domu pięcioletniej staruszki po baniak z benzyną. Dom był 3 miesiące drogi stąd. Doszedł tam w 10 minut. Gdy zabrał już baniak z oranżadą ale bez baniaka. Gdy dotarł do samochodu z paliwem, który przyniósł wlał całą wodę do zbiornika. Wsiadł do auta i poleciał wysoko swym odrzutowcem. Gdy płynął swoją łódką po pustyni podziwiał widoki z samolotu. Bananek zamieszkał w kopcu kreta i poślubił kamień, którego nie było. Matka kamienia to orzeł, a ojciec był sikorką. Razem z kamieniem mieli ślicznego minotaura. Bananek własnoręcznie wykopał mu labirynt koparką. Bob został pożarty przez syna i kopał dalej w dół. Dokopał się do wnętrza Ziemi i się spalił. Kopał dalej i dalej aż dokopał się do Chin. Ludożercy przyjeli go bardzo uprzejmie i wykorzystali jako przyprawę do zupy. Bananek podziękował za gościnne i ruszył w dalszą drogę. Podczas zwiedzania Niemiec, do których sie dokopał napotkał wysokiego chłopca o niskim wzroście, syna Waldka minotaura i swą żonę Helenę. Bardzo mu w tej chwili pomogły sztuki walki a dokładnie boks, którego nauczył się w klasztorze w Chinach gdzie miała stoczyć sie bójka. Banan zaatakował pierwszy dwóch nieznajomych jednego łysego a drugiego bez wąsów. Wskoczył na bujną czuprynę łysego faceta i zaczął szarpać go za nogi gdyż stojąc na ziemi nie mógł wyżej sięgnąć. W końcu po długim starciu łysemu mężczyźnie udało się zrzucić banana ale uczepił się on wąsów tego drugiego. Ale i jemu udało się go zrzucić. Bananek upadł na kant balonowej kuli z betonu, a spadając z wodospadu z bólem serca po porażce cieszył się z wygranej. Owoc powrócił do domu by tam spokojnie wieść swoje wesołe życie.

środa, 1 stycznia 2014

HISTORIA

 Każdy z Nas jest swego rodzaju bohaterem. Każdego dnia stawiając czoła wyzwaniom stawianym przez świat tworzymy własną historię, własną opowieść. My opowiemy Tobie drogi czytelniku perypetie pewnego heroicznego bohatera, zmierzy się z wieloma problemami i rozterkami. Napotka różne postaci dobre, nikczemne, przyjazne i fałszywe.
 Ale dlaczego właśnie tę historię? Przecież każdy to przeżywa.Wybraliśmy właśnie nią by pobudzić Twoją wyobraźnię. Nasz bohater zmierzy się z nieprawdopodobnymi zdarzeniami, których nie przeżył i nie przeżyje nikt inny albowiem tylko on był godzien ich doświadczyć.
  Był kimś więcej niż tylko jednym z wielu.
  Był jedyny w swoim rodzaju.
  Był Bananem z Kopca!

WITAJ!!! :D

Internauto, jeśli czytasz ten tekst oznacza to, że albo jakiś cieć go zerżnął albo 

miałeś wielkie szczęście i trafiłeś na 'Bananem o Mate'. Myślisz, że banan 

to zwykły owoc? Tak to jest zwykły owoc, ale banan z kopca już nie jest jak 

inne. Tymi tajemniczymi słowami wzbudziłem Twoją ciekawość zachęcając do 

zapoznania się z treścią tegoż fascynującego utworu. 





UWAGA: Nie 

odpowiadamy za trwałe wady w psychice po przeczytaniu tej powieści ;).